Bamboo, Obcinacz Deluxe
Obcinanie psich pazurów to ważny element pielęgnacji, o którym - mam wrażenie - nie mówi się tak dużo, jak chociażby o czesaniu czy strzyżeniu. Do pewnego momentu moje psy nie wymagały takich zabiegów, bo ich pazury zawsze były odpowiedniej długości. Wraz z wiekiem oba zaczęły jednak odwiedzać z tego powodu weterynarza, bo bałam się skracania na własną rękę. Nie ukrywam, że przychodzenie z taką błahostką zawsze trochę mi nie pasowało, szczególnie, że jeden z pazurów Jima prawie za każdym razem był zbyt mocno przycinany i nie obyło się bez uszkodzenia nerwu. Długo nosiłam się z zamiarem kupienia cążek, ale nie potrafiłam wybrać konkretnego modelu. Dzięki sklepowi zwierzakowo.pl możemy przetestować sprzęt, który wygląda bardzo profesjonalnie - ale czy faktycznie taki jest?
W tym miejscu gorąco polecam artykuł na piesologii, w którym znajdziecie mnóstwo informacji na temat samodzielnego dbania o psie łapki. Warto się z nim zapoznać, bo nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać i wymaga odpowiedniego przygotowania.
WYKONANIE
Wybrany przeze mnie produkt to obcinacz deluxe marki Bamboo. Przeznaczony jest dla psów, w mojej ocenie średnich i dużych*. Decydując się na taki sprzęt otrzymujemy cztery narzędzia w jednym - nierdzewne ostrze do przycinania, obrotową polerkę (z załączoną baterią) i pilnik do szlifowania oraz środek antyseptyczny, przydatny, gdy pazur zostanie skrócony zbyt mocno. W opakowaniu znajdziemy także wymienny kamień szlifierki oraz instrukcję, niestety nieprzetłumaczoną na język polski (jest w wersji angielskiej i francuskiej).
Obcinacz występuje w trzech wariantach kolorystycznych: różowym, niebieskim oraz zielonym. Blokada umożliwia bezpieczne przechowywanie sprzętu, a gumowe elementy po zewnętrznych stronach pozwalają na stabilny chwyt. Całość wykonana jest z plastiku.
Długość cążek to około 15 cm, dzięki czemu pasują nawet do mojej (niewielkich rozmiarów) dłoni ;) Są solidnie wykonane. Elementy rozmieszczono w bardzo przemyślany sposób - pilnik wraz z środkiem do dezynfekcji "ukryto" w jednej z rączek, druga z kolei zakończona jest polerką (różową nakładkę można ściągnąć), dzięki czemu mamy łatwy dostęp do szlifierki. Dodatki te nie przeszkadzają podczas obcinania, co jest kolejnym plusem. Pojemnik z sypkim antyseptykiem oczywiście się wyciąga, natomiast jego zatyczka pełni jeszcze jedną funkcję - jest wyprofilowana tak, aby można było wsypać do niej proszek i przycisnąć psi pazur do środka dezynfekującego, tamując w ten sposób krwawienie. Genialne rozwiązanie.
* na stronie produkt jest skategoryzowany jako psi, sugerując się instrukcją można natomiast wykorzystywać go także do kociej pielęgnacji (osobiście przy mniejszym zwierzaku wolałabym mniejsze ostrze)
UŻYTKOWANIE
Z Bamboo obcinanie przypomina cięcie plastikowej słomki - to było moje pierwsze skojarzenie, serio! Nawet twardy pazur poddaje się bez problemu. Jeśli pamiętamy o zdecydowanym i szybkim ruchu, nie ma szans, żeby się ułamał lub został zmiażdżony. U Jima występuje tendencja do kruszenia przy skracaniu, więc dobrze naostrzone narzędzie to podstawa - na tym polu Bamboo nie zawodzi i pozwala na precyzyjne cięcie, a same pazury kruszą się mniej niż podczas wizyt u weterynarza. Jest też po prostu wygodny w użyciu i dobrze leży w dłoni. Zdobycie wprawy gwarantuje, że proces przebiegnie szybko i bez zbędnego stresu - ale to już kwestia czynnika ludzkiego.
Musicie koniecznie pamiętać o tym, że psa trzeba nauczyć spokojnego znoszenia takiej "operacji", bo jego ruchy zdecydowanie utrudniają przeprowadzenie jej dobrze. Przy zwierzakach, które mają kudłate stopy polecam wcześniejsze podcięcie włosków - to też ułatwia pracę (sama o tym zapomniałam przy pierwszym użyciu).
Początkowo wydawało mi się, że obrotowa polerka będzie raczej "bajerem", jednak pozytywnie mnie zaskoczyła. W praktyce to bardzo fajna rzecz, która pozwala na sfinalizowanie zabiegu - przypiłowanie brzegów pomaga nadać pazurom odpowiedni kształt oraz pozbawia je zadziorów, którymi łatwo podrapać nasze ręce. Myślałam, że lepiej w tej roli sprawdzi się drugi pilnik, jednak mnie łatwiej jest posługiwać się właśnie polerką. Pilnik za to przyda się, jeśli wolimy operować czymś mniejszym. Oba rozwiązania się sprawdzają, więc tak naprawdę od nas zależy, które z nich wybierzemy.
Tak w razie potrzeby używamy zatyczki - na fotce pazurki (i włosy miedzy palcami) są już skrócone |
Załączenie antyseptyka w dobrze skonstruowanym pojemniku sprawia, że wszystko mamy pod ręką. Pierwsze wydobycie go nastręczyło trudności (bardzo mocno "siedzi"), jednak z każdym kolejnym jest łatwiej. Z założenia jest on wymienny, a wkład możemy zakupić osobno.
PODSUMOWANIE
Bamboo obcinacz deluxe to produkt, który doskonale spełnia swoją funkcję. Spodobał mi się już na pierwszy rzut oka, bo wygląda na porządnie wykonany i rzeczywiście taki jest. Oczekiwałam czegoś premium i nie zawiodłam się. Dodatkowo jest przyjemny dla oka i jeśli komuś zależy na ładnych akcesoriach, to spełnia i to kryterium (moim zdaniem - jak większość produktów marki Bamboo). Minusem może być brak polskiej instrukcji, bo jednak nie każdy radzi sobie z angielskim, a informacji jest tam sporo i zdecydowanie ułatwiają posługiwanie się narzędziem (w razie czego są obrazki ;). Poza tym, do niczego więcej nie mogę się "przyczepić". Nic tu nie jest przypadkowe i faktycznie - zgodnie z opisem na stronie sklepu - mamy do czynienia z "kompletnym narzędziem do pielęgnacji pazurów". Na zwierzakowo.pl kupimy go za 48,86 zł. Zdecydowanie polecam, ja jestem zadowolona w 100%!
» Produkt można zakupić na stronie zwierzakowo.pl | » Akcesoria dla psów
15 komentarze
To super, że obcinaczka świetnie się sprawdza. Muszę przyznać, że w głowie siedzi mi myśl o jej zakupie. Ta, której używam, jest najzwyklejszą obcinaczką z pobliskiego sklepu zoologicznego. Polerka i antyseptyk brzmią bardzo kusząco. I ten kolor! Uwielbiam różowe akcesoria.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Oliwia, Plato i Carrie
Ja miałam kiedyś taką, która potrafiła przełamać pazur i odciąć tylko połowę... Z Bamboo nie ma żadnych problemów, sama dzięki niej przekonałam się do skracania w domu :)
UsuńCo za bajer! :D Ja jak dotąd też zawsze obcinalam psu pazury u weterynarza, jakoś sama się boję, ale z takim urządzeniem na pewno jest trochę łatwiej.
OdpowiedzUsuńJest też lepiej o tyle, że nie musimy zaciągać psa do miejsca, które często nieprzyjemnie się mu kojarzy. Jim nigdy nie miał problemu z weterynarzem, a na starość coś mu "odbiło" i każde obcinanie kończyło się gonitwą po gabinecie, bo zaczynał panikować :(
UsuńTakie obcinaczki to fajna sprawa. :) Sama używam tego typu sprzętu do obcinania pazurków u Karo. Początkowo się bałam, żeby nie zrobić mu krzywdy... Niestety jedna wizyta u weterynarza (za krótko przycięty pazur i uszkodzenie nerwu) spowodowała uraz do tego typu zabiegów pielęgnacyjnych i długo wychodziliśmy na prostą. Teraz na szczęście jest już lepiej i nie dopuszczam, żeby za bardzo ten wilczy pazur się zakręcił. :-) Wolę sama mu przyciąć niż kolejny raz spowodować traumę u mojego psa. ;-)
OdpowiedzUsuńU nas było tak samo, ogólnie weterynarza się nie boi, ale kiedy zaczyna się obcinanie pazurów przez obcą osobę Jim wpada w panikę i najchętniej zwiałby z gabinetu... Nie powiem, żeby jego nastawienie bardzo się zmieniało, kiedy robię to ja, ale na pewno jest mniej nerwowy i lepiej znosi zabieg
UsuńU nas wystarczył tylko ten jeden raz, by jego nastawienie zmieniło się diametralnie. Na szczęście wie, że ja mu krzywdy nie zrobię i obecnie ze spokojem znosi obcinanie pazurów.
UsuńKurczę, to masz szczęście, że nie boi się weterynarza. Mój to najlepiej od razu po wejściu do gabinetu zrobiłby kółeczko i z niego wyszedł. W większości przypadków przytula się do drzwi wyjściowych (albo mnie) i czeka aż wreszcie opuścimy to miejsce...
U nas zdarzyło się wielokrotnie, nawet u różnych weterynarzy i zawsze chodziło o pazury z tyłu (u J są dużo krótsze niż przednie). On ma tak, że jeśli gdzieś wejdę to on również, więc chociaż nie uwielbia miejsca, to nie próbuje panicznie uciekać (Bona raz wysmyknęła się z obroży i czekała przed gabinetem, potrafiła też zaprzeć się przed wejściem i trzeba było ją wnosić). Uciekać chce dopiero, jak widzi co się święci, czyli wet zabiera się za pazury. Całą resztę znosi, z miną gamiona próbując przytulić się albo do mnie, albo do weta. Nic nie działa na niego tak źle, jak to nieszczęsne obcinanie (a miał już gorsze zabiegi), więc postanowiłam spróbować w domu, żeby chociaż trochę mniej się stresował (na kompletne wyluzowanie nie ma niestety szans, ale jest lepiej).
UsuńMamy podobnie z tym wchodzeniem za mną wszędzie tam, gdzie się da. Niektórzy się nawet śmieją, że on to by za mną nawet w ogień wskoczył... Ale niestety u nas jest jeszcze ten problem, że Karo ma uprzedzenie do mężczyzn (nie wszystkich toleruje), co nasila jeszcze jego niezbyt pozytywny stosunek do wizyt u weterynarza. Powiedzmy sobie szczerze, nikt nie przepada za wizytami u jakiegokolwiek lekarza. ;-) Na szczęście nie panikuje tak jak mój poprzedni pies, którego trzeba było wnosić na rękach (dobrze, że był mniejszy od Karo :D).
UsuńRozumiem. Nasze chłopaki mają w takim razie dużo wspólnego :D Co do wnoszenia - moja Bona to był husky, a więc ponad 20 kg protestującego psa, więc mam pewne wyobrażenie na temat wnoszenia "cielaków" :p
UsuńTak swoją drogą - ile Jim ma latek? :-) Bo gdzieś to widziałam ale mi umknęło.
UsuńO jeju, no to był wyczyn z tym wnoszeniem. :D
Jim w tym roku (listopad/grudzień) skończy 10 lat.
UsuńTo prawda ;)
No szczęka mi teraz opadła! W ogóle na tyle nie wyglada. :) Fajnie by było go poznać na żywo. ;)
UsuńMiło słyszeć! Prawdę mówiąc ciężko mi nazywać go psim seniorem, bo wciąż jest postrzelony, ale nie da się ukryć, że widać powoli po nim upływ czasu... To typ skurczybyka, którego albo się kocha, albo nienawidzi - nie ma nic pomiędzy :P
UsuńKurczę... To do niego nie pasuje :D Serio - określenie psi senior jakoś tak przelatuje obok niego. :D Fajnie się patrzy na psiaka w tak dobrej kondycji i w tym wieku. :)
UsuńJa to tam kocham takie wariaty!