Biały pies w ciapki kończy w listopadzie 10 lat. Nawet nie wiem, kiedy to zleciało i jakim cudem tyle już ze sobą wytrzymaliśmy! Przecież jeszcze pamiętam, jak pisałam POST z okazji czwartych urodzin... Miałam 13 lat, kiedy go adoptowaliśmy. Widzę, jak dużo spraw w przeszłości poszło nie tak i cała nasza wspólna przygoda to dla mnie ogromna lekcja. Zrozumiałam, że nie dla każdego psa "uniwersalne sposoby" to najlepsze wyjście - dziś np. prawdopodobnie nie wykastrowałabym Jima i nie słuchała osób, które radziły konsekwentne ignorowanie psa, kiedy się boi. Zawsze myślałam, że wiele rzeczy po prostu trzeba, jeśli chce się być dobrym opiekunem - dzisiaj wiem, że trzeba przede wszystkim patrzeć na zwierzaka, który mieszka pod naszym dachem i używać własnego rozumu.
Powiem Wam, że mam wrażenie, że znamy się już jak łyse konie. Całkiem niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że reagujemy automatycznie na swoje zachowania, wiem, czego się po nim spodziewać i czego mu nie fundować. To dla mnie taki stary dobry kumpel, z którym można porozmawiać o wszystkim :) Jim nie jest moim ideałem, ale ja jego być może też nie ;) W dalszym ciągu to mój cień, a wręcz prześladowca. Stał się jeszcze bardziej przywiązany do mnie i nie spuszcza mnie z oka. Najbardziej lubi chwile, kiedy wybieramy się na samotny długi spacer w jego ukochane miejsce, gdzie czuje się bezpiecznie. Ja sama czuję, że właśnie tam nasze porozumienie jest na najwyższym poziome. Cieszą go też wspólne spacery z Kubą i Barikiem, bo to jedyny pies, z którym sam inicjuje zabawę. Widać wtedy, że potrafi być beztroski i trochę się powygłupiać. W dalszym ciągu wielu rzeczy się boi, stresują go podróże, nowi ludzie i nieznajome psy. Dlatego podjęłam jakiś czas temu decyzję o niedopuszczaniu do jakiegokolwiek kontaktu z podbiegającymi do nas psami. Dobrze natomiast czuje się w różnego rodzaju knajpach i zdarza się, że jeżeli mamy zielone światło, to zabieram go do nich ze sobą :) Od czasu niedużej kontuzji z września spróbowałam nowej metody na nieciągnięcie na smyczy (tak, u dziesięcioletniego psa!) i uzbrojona w całe pokłady cierpliwości próbuję ją wcielić w życie. I wiecie co? Nawet powolutku działa, chociaż nie zawsze, bo ten psi kombinator wykorzysta każdą okazję, aby sprawdzić, czy zasady się nie zmieniły. Widzę jednak, że stara się walczyć ze sobą i mamy małe sukcesy na tym polu. W dalszym ciągu kocha frisbee i czasami robimy treningi, a senior pokazuje, że wciąż wymiata ;) Kocha także zbiorniki wodne i spędza w nich całą wiosnę oraz lato. W tym roku miał okazję zostać opiekunką dla kociej rodziny i świetnie spisywał się w tej roli. Jego kondycja jak na taki wiek jest naprawdę dobra, niestraszne mu wielogodzinne spacery czy zła pogoda.
W planach były trzy prezenty, jeden z nich jest już zrealizowany (upominek z katowickich psich targów - piłka Liker), drugi powoli się szykuje (komplet od Dog's Profit), a ostatni to coroczne badania krwi (tyle radości dla psa :d), na które niedługo się wybieramy.
Chciałam podzielić się z Wami superprodukcją filmową z okazji urodzin, zbierałam materiał od wakacji, ale magisterka i zdychający laptop skutecznie ostudziły mój zapał. Wpadłam na pomysł opublikowania fotek, które albo kompletnie się do tego nie nadają (matka roku), albo takich, które są naprawdę fajne, ale nigdy nie pojawiły się na tym blogu. Zapraszam do przyjrzenia się jimowemu żywotowi ;)
Niektóre są oczywiście wątpliwej jakości, ale nam też daleko do doskonałości. Oboje się przez ten czas bardzo zmieniliśmy i trochę dziwnie patrzy mi się na dawną mnie, ale niech będzie ;)
Powiem Wam, że mam wrażenie, że znamy się już jak łyse konie. Całkiem niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że reagujemy automatycznie na swoje zachowania, wiem, czego się po nim spodziewać i czego mu nie fundować. To dla mnie taki stary dobry kumpel, z którym można porozmawiać o wszystkim :) Jim nie jest moim ideałem, ale ja jego być może też nie ;) W dalszym ciągu to mój cień, a wręcz prześladowca. Stał się jeszcze bardziej przywiązany do mnie i nie spuszcza mnie z oka. Najbardziej lubi chwile, kiedy wybieramy się na samotny długi spacer w jego ukochane miejsce, gdzie czuje się bezpiecznie. Ja sama czuję, że właśnie tam nasze porozumienie jest na najwyższym poziome. Cieszą go też wspólne spacery z Kubą i Barikiem, bo to jedyny pies, z którym sam inicjuje zabawę. Widać wtedy, że potrafi być beztroski i trochę się powygłupiać. W dalszym ciągu wielu rzeczy się boi, stresują go podróże, nowi ludzie i nieznajome psy. Dlatego podjęłam jakiś czas temu decyzję o niedopuszczaniu do jakiegokolwiek kontaktu z podbiegającymi do nas psami. Dobrze natomiast czuje się w różnego rodzaju knajpach i zdarza się, że jeżeli mamy zielone światło, to zabieram go do nich ze sobą :) Od czasu niedużej kontuzji z września spróbowałam nowej metody na nieciągnięcie na smyczy (tak, u dziesięcioletniego psa!) i uzbrojona w całe pokłady cierpliwości próbuję ją wcielić w życie. I wiecie co? Nawet powolutku działa, chociaż nie zawsze, bo ten psi kombinator wykorzysta każdą okazję, aby sprawdzić, czy zasady się nie zmieniły. Widzę jednak, że stara się walczyć ze sobą i mamy małe sukcesy na tym polu. W dalszym ciągu kocha frisbee i czasami robimy treningi, a senior pokazuje, że wciąż wymiata ;) Kocha także zbiorniki wodne i spędza w nich całą wiosnę oraz lato. W tym roku miał okazję zostać opiekunką dla kociej rodziny i świetnie spisywał się w tej roli. Jego kondycja jak na taki wiek jest naprawdę dobra, niestraszne mu wielogodzinne spacery czy zła pogoda.
W planach były trzy prezenty, jeden z nich jest już zrealizowany (upominek z katowickich psich targów - piłka Liker), drugi powoli się szykuje (komplet od Dog's Profit), a ostatni to coroczne badania krwi (tyle radości dla psa :d), na które niedługo się wybieramy.
Chciałam podzielić się z Wami superprodukcją filmową z okazji urodzin, zbierałam materiał od wakacji, ale magisterka i zdychający laptop skutecznie ostudziły mój zapał. Wpadłam na pomysł opublikowania fotek, które albo kompletnie się do tego nie nadają (matka roku), albo takich, które są naprawdę fajne, ale nigdy nie pojawiły się na tym blogu. Zapraszam do przyjrzenia się jimowemu żywotowi ;)
Młodzi i gniewni, fotka z nasza-klasa.pl! :p |
Niektóre są oczywiście wątpliwej jakości, ale nam też daleko do doskonałości. Oboje się przez ten czas bardzo zmieniliśmy i trochę dziwnie patrzy mi się na dawną mnie, ale niech będzie ;)
Zacznę od tego, że moim zdaniem easy walk nie jest magicznym sposobem na nieciągnięcie. To pomoc treningowa i nie użyłabym - licząc na cud - tego typu szelek
przy psie, który nie jest nauczony jakichkolwiek podstaw i robi co mu
się żywnie podoba. Warto mieć to na uwadze, zanim sięgniemy po takie rozwiązanie. U nas problem wygląda trochę inaczej, dlatego na ten sprzęt zdecydowałam się dopiero w 10. roku życia psa. Jak patent się u nas sprawdził?
* * *
SKLEP - KONTAKT&ZAMÓWIENIE
Ze sklepem Fransja Elegansja nie miałam nigdy wcześniej do czynienia, nawet go nie znałam. Jest to marka hand made, w ofercie której znajdziemy sporo akcesoriów - obroże klasyczne i pół zaciskowe, smycze klasyczne i przepinane, aż sześć rodzajów szelek, dodatki takie jak muszki i bandanki, a także pasy samochodowe czy legowiska. Na stronie opisane jest, jak mierzyć zwierzaka, znajdziemy tam także informacje o wykorzystywanych przez markę półproduktach oraz o sposobach konserwacji sprzętu - wszystko dobrze przemyślane i zrealizowane.
Jako, że firma oferuje akcesoria spersonalizowane, postanowiłam zadać jej poprzez Facebooka dwa pytania (jedno nie było najlepiej przemyślane z mojej strony, więc szybko się wyjaśniło). Chociaż na odpowiedź nie musiałam długo czekać, to na początku nie zrozumiałyśmy się z Panią, z którą rozmawiałam, i odebrałam tę wymianę zdań jako nieco... dziwną (pewnie dla niej ja też tak zabrzmiałam). Ostatecznie udało się dogadać i zrezygnowałam z drugiego z pomysłów (niewielka modyfikacja, dodanie kółka), ponieważ wyjaśniono mi, że rozwiązanie może źle współgrać z regulacją w szelkach easy walk. W porządku - w końcu to oni znają się na produkcji, a nie ja.
Zamówienie złożyłam 12 czerwca, a w mailu powiadomiono mnie o planowanej dacie przesyłki - 26 czerwca. Później otrzymałam jeszcze wiadomość z filmem instruktażowym i prośbą o potwierdzenie wymiarów. Sama przesyłka trafiła do mnie 29 czerwca* (w międzyczasie poinformowano mnie o bardzo dużej liczbie zamówień i możliwych opóźnieniach). Wszystko bez zastrzeżeń, porządnie zapakowane.
* forma dostawy: list priorytetowy polecony
WYKONANIE
Produkt to szelki easy walk, które mają na celu pomoc w nauce ładnego chodzenia na smyczy. Poprzez stronę sklepu Fransja Elegansja zamawia się je w bardzo prosty sposób - podajemy wymiary, wybieramy kolejno taśmę bazową, pokrycie wierzchnie i opcje dodatkowe (podszycie, haft, zaczep na ID). Możemy również dodać coś od siebie na temat naszego zwierzaka (np. rasę), aby produkt został jak najlepiej dobrany.
Nasze szelki pokryte są tkaniną brudoodporną o jednolitym czarnym kolorze i podszyte różową pianką neoprenową. Kolor taśmy bazowej to turkus, jest widoczna tylko z przodu, przy zapięciu. Jeśli mamy problem z wyborem szerokości, firma wychodzi nam z pomocą - na stronie znajdziemy sugestię, na co zdecydować się przy konkretnych wymiarach. W naszym przypadku byłyby to 4 cm, ja wybrałam 3 cm, a ostatecznie wolałabym 2,5 cm ;)
Szelki wykonane są bardzo solidnie, nic nie odstaje i się nie "rozłazi". Wszystko jest porządnie zszyte. Klamra Duraflex® ma ciekawie wyprofilowany kształt, sprawia wrażenie mocnej i niezniszczalnej (byłam zdziwiona, jak głośno "klika"), podobnie jak zastosowane okucia. Przy szerokości taśmy 3 cm są one spore, co warto mieć na uwadze, gdy zamarzy nam się ta szerokość przy mniejszym psiaku. Regulacji podlega każdy pasek. Spodziewałam się sztywnego materiału, a w rzeczywistości są raczej miękkie.
W tym wszystkim doczepić się można tylko do jednej rzeczy, ale o tym niżej.
UŻYTKOWANIE
Tutaj jeszcze źle wyregulowane |
Nigdy wcześniej nie trzymałam w dłoni szelek easy walk, nie mówiąc nawet o ich używaniu. Nie wiedziałam, jak powinny być poprawnie wykonane. Wydaje mi się, że mankamentem naszych szelek jest zbyt krótki pasek przy zapięciu (ten niebieski), który sprawia, że mechanizm nie działa w 100% tak, jak powinien. Jednak szelki faktycznie spełniają swoją funkcję i przeciwdziałają ciągnięciu przez psa. Nie wiem jakby to było w przypadku zwierzaka, który ciągnie naprawdę mocno i non stop, bo nasz problem prezentuje się nieco inaczej. U nas okazały się świetną pomocą w opanowaniu Jima, który się zapomni albo nagle czymś zestresuje i musi już-zaraz znaleźć się gdzie indziej, wskutek czego wykonuje serię opisanych wyżej "zajęczych skoków". Dużo przyjemniej spaceruje się także w centrum miasta, bo pies prowadzony "od frontu" nieco się uspokaja i odpuszcza szamotaninę, łatwiej mi też go kontrolować, a moja ręka przestała być nagle szarpana wprzód, jak było w przypadku innych szelek.
Trzeba też dodać, że produkt Fransji Elegansji nie krępuje ruchów spuszczonego ze smyczy psa. Jim w swoich szelkach biega, skacze, aportuje, pływa i wykonuje sztuczki i nie zdarzyło się jeszcze, żeby w czymś przeszkodziły. Poza tym zawsze można je ściągnąć - w końcu to narzędzie treningowe, a nie sprzęt na każdą okazję. Ja używam ich razem z obrożą i w razie czego przepinam psa na nią.
Szelki przeszły kąpiele w jeziorze, tarzanie w trawie oraz błocie i mają się po tym wszystkim bardzo dobrze. Nieco się wybrudziły, ale generalnie są odporne na zanieczyszczenia (może to też zasługa koloru). Według mnie długo schną po namoczeniu, zawsze po spacerze wywieszam je do przeschnięcia*. Szwy dotychczas nie puściły w żadnych miejscu, okucia nie zardzewiały. Miałam problem z wyregulowaniem ich (ciągle wydawało mi się, że źle leżą), ale raz ustawiona regulacja utrzymuje się pomimo intensywnego użytkowania. Co istotne, nie są to klasyczne guardy i trzeba się przestawić na to, że prowadzenie psa z smyczą przypiętą do klaty jest mniej komfortowe.
Z takim szelki nie mają łatwo |
* szelek nie powinno się poddawać wirowaniu
CZYSZCZENIE
Drobne zabrudzenia bez problemu zejdą po przetarciu mokrą szmatką. Według zaleceń producenta, szelki powinniśmy prać w 30 stopniach - tak też postąpiłam. Po ponad dwóch miesiącach użytkowania (i pierwszym praniu) wyglądają jak nowe:
PODSUMOWANIE
Ogólnie jestem zadowolona z zakupionego produktu. Nie musiałam na niego długo czekać, a zrobiony został dokładnie tak, jak zaznaczyłam w zamówieniu. Na plus na pewno świetna jakość sprzętu. Minusem za to jest krótki pasek z przodu (takiej długości nie widziałam u innych producentów), który z początku wywołał u mnie niemałe niezadowolenie. Mimo to szelki sprawdzają się dobrze, przynoszą oczekiwany efekt i pomagają okiełznać wyrywnego zwierzaka. Cenę* (w naszym przypadku było to 66 zł) uważam wręcz za atrakcyjną! Sklep polecam, chociaż nie wiem, czy zdecydowałabym się drugi raz na zakup akurat tego typu szelek.
* cena zależy od wybranych komponentów
* cena zależy od wybranych komponentów
» Szelki zakupione na stronie http://fransjaelegansja.com/