Pożegnanie


W nocy z 6 na 7 stycznia pożegnaliśmy Bonę. Suczkę, która...

spędziła z nami 14 lat i ponad 4 miesiące, 
była najbardziej nietypowym psem, jakiego znam,
zaszczepiła we mnie miłość do psów,
sprawiła, że założyłam pierwszego bloga i zainteresowałam się fotografią,
stała się znakiem rozpoznawczym naszej rodziny,
miała swoje zdanie na każdy temat (i ciężko było przekonać, że nie ma racji),
była prawdziwą i kochaną szelmą ;),
kochała poznawać świat,
potrafiła rozbawić w ułamku sekundy,
zarażała optymizmem i była pełna radości,
łamała krążące o rasie stereotypy,
była piękna i przyciągała uwagę niemalże każdego człowieka na ulicy,
stanowiła kwintesencję lekkoducha,
 niczym się nie przejmowała i niczego się nie bała,
uwielbiała podróże,
potrafiła dostosować się do każdych warunków,
ustalała porządek w domowym zwierzęcym gronie,
nie dała się zbyć zwykłym "odejdź",
zawsze chciała przebywać blisko ludzi,
na spacerach uwielbiała wąchać kwiaty i obserwować otoczenie,
nie dała po sobie poznać, że się starzeje.

Moment pożegnania nadszedł tak nagle, że kompletnie nikt się go nie spodziewał. Byłyśmy przy niej do końca. Wszystkim wciąż jej brakuje - pozostały nam przyzwyczajenia (wciąż mamy "psy", a nie "psa") i wspomnienia.



You Might Also Like

6 komentarze

  1. Ogromne wyrazy współczucia :( Trzymajcie się jakoś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna była. Doskonale znam ten ból gdy po tyle wspólnie spędzonych latach nagle odchodzi jakby kawałek Ciebie. Przykro bardzo, ale kiedyś przecież spotkamy swoje kochane psiaki i zaś będziemy mogli wytarmosić im uszy i pójść wspólnie na spacer - ja sobie tak to tłumaczę. Doczekała pięknego wieku, teraz zostało tylko pamiętać

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję odejścia Bony, ale 14 lat to piękny wiek! Miała też na pewno wspaniałe życie i Tobie też zapewniła swoją obecnością dużo ciekawych przygód ;) To dobrze, że nie było po niej widać starości, dzięki temu do końca pozostała sobą i Twoich wspomnień nie zmąci obraz jej cierpienia, bo go nie było.
    U nas tegoroczna wiosna też zaczęła się odejściami... Pod koniec lutego tragicznie zginął Puszek w wieku zaledwie 4 lat, a wczoraj pochowaliśmy Fionę. Tak jak Bona dożyła słusznego wieku - zabrakło jej miesiąca do dwunastych urodzin. Z tym, że ona niestety przez ostatnich kilka dni cierpiała, bo nie mogła już chodzić, a z powodu sporej nadwagi nikt nie był w stanie jej podnieść i pomagać w przemieszczaniu się. Chcieliśmy umówić weterynarza, ale odeszła sama... Pewnie znów się uśmiecha w Psim Niebie. Bo taką ją będę pamiętać, mimo wszelkich problemów zdrowotnych, jakie jej towarzyszyły przez całe życie, był to pies zarażający optymizmem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O boże :( Trzymajcie się :( Nie ma nic gorszego niż strata członka rodziny :(

    OdpowiedzUsuń