Kiedy przybyły do mnie dwie szczurzyce nie byłam pewna jak psy na nie zareagują, więc nie od razu pozwoliłam na to, by mogły się chociaż z nimi zapoznać. Okazało się jednak, że dziewczyny w ogóle się psów nie boją i całkowicie akceptują ich obecność - nie zwiewają przed nimi, ani też nie próbują ich straszyć czy gryźć, właściwie nie są nimi szczególnie zainteresowane. W związku z tym uznałam, że Jim, jako ten całkowicie nieszkodliwy, który nie ma tendencji do bronienia czegokolwiek przed kotami czy Boną, będzie mógł (oczywiście pod kontrolą) przebywać z maluchami, kiedy te swobodnie biegają. Szybko okazało się, że Twiggy praktycznie nie zwraca na niego uwagi, dlatego też nie spodziewałam się, że szczur może mieć z psem jakąś silniejszą więź.
Oczywiście czas pokazał, że owszem, może :) Kiedy przybyła do mnie mała Zi, była początkowo bardzo wystraszona. Po przyzwyczajeniu jej do mnie i Twiggy, gdy zaczęły się pierwsze dłuższe spacery po pokoju, wiedziałam już, że Jimmy nic jej nie zrobi i nie będzie się naprzykrzał, dlatego też nie wypraszałam go z pomieszczenia. Mała za to nieustannie do niego podbiegała, chowała się w jego sierści i z tej perspektywy obserwowała otoczenie. Teraz Zi jest już starsza (i niesamowicie szalona i towarzyska, choć nie zapowiadała się na taką), ale jej relacje z Jimmem w ogóle się nie zmieniły. Mała przeważnie kręci się w pobliżu bądź po prostu siedzi sobie przy nim, czasami zaczepia go, kiedy zbierze się jej na czułości. Nie jest przy tym szczególnie natrętna, dlatego nie ingeruję, jednak kiedy Jim wyraźnie nie ma ochoty na zabawę z Zizi, muszę ją "na siłę" od niego odciągać.
Pozdrawiamy,
B&A&J :)