Halo, tu velcro dog

Velcro w języku angielskim oznacza rzep. Syndrom velcro doga to więc nic innego, jak przypadek psiego rzepa - czworonoga, który chciałby być z nami zawsze i wszędzie. Można nazywać go również ogonem czy cieniem. Nie chodzi tu o lęk separacyjny - z tego nie ma co żartować. Za to na opisywany syndrom można, a nawet należy, spojrzeć z przymrużeniem oka. Zastanawialiście się kiedyś, jak bardzo velcro są Wasze dogi?

Na początku chciałam odesłać do artykułu: Życie z psim rzepem. Będę do niego luźno nawiązywać w poście, bo nie ukrywam, że całkiem nieźle obrazuje moją życiową sytuację ;) Jim od momentu, gdy pojawił się w domu, wybrał sobie mnie. Bardzo mnie to cieszyło, bo przecież miał być mój - to ja znalazłam i wybrałam właśnie to ogłoszenie spośród wielu innych, ja go szkoliłam, wyprowadzałam i doglądałam. To prawdopodobnie również ja... stworzyłam potwora, bo sama posiadam pokaźną kolekcję zdjęć pasujących do przytoczonego artykułu.


»  Wystarczy jedno słowo. Wcale nie magiczne typu "Spacer" czy "Masz". Czasami wszystko, czego trzeba aby Jim zmaterializował się w pomieszczeniu, w którym akurat się znajduję, to mój głos. W czyimś domu nie ma szans, abym potajemnie przemieściła się z miejsca na miejsca. Bestia to odnotuje, nawet jeśli właśnie zasnęła.



» Co moje, to Twoje. Jim nie ma problemu z obroną zasobów przed ludźmi. Każdy może podnieść albo zabrać mu nawet najfajniejszą na świecie zabawkę. Nie każdy jednak zasługuje na to, by wyrzucony aport trafił do jego rąk. Ten bumerang, nieważne przez kogo wyrzucony, wróci zawsze do mnie.

»  Zero prywatności. Przyzwyczaiłam się już, że do łazienki idę z "obstawą". Niezależnie od tego, czy do kąpieli wybieram się o 22, czy 3, muszę liczyć się z tym, że pod drzwiami prawdopodobnie zastanę łaciate futro, które widzę już przez drzwi łazienkowe. Czasami też rzep towarzyszy mi podczas mycia rąk, beznamiętnie wpatrując się niby to w podłogę, ale tak, by kątem oka dostrzegać też moje stopy.



»  Personal space invader. Każdy z nas zna pojęcie dystansu - można podzielić go na przykład na cztery podkategorie: publiczny, społeczny, indywidualny i intymny (zarezerwowany dla najbliższych). Velcro dog najczęściej rości sobie prawo do przebywania w tym intymnym. Jim uwielbia przyklejać się do ludzi, co ciekawe, nie ma tak jedynie ze mną. Nie oczekuje głaskania czy przytulania, ale chce położyć na tobie łapę, głowę, przyłożyć do twojego kolana ucho czy usiąść plecy w plecy. Jest w 100% dotykalski i oczekuje, że inni też tacy będą. Byle nie psy.



» Wgapiacz. Jest dużo obiektów, na które można się gapić, ale w pomieszczeniu pełnym ludzi rzep wybiera właśnie ciebie. Obserwowanie mimiki twojej twarzy, kręcenie z zaciekawieniem głową, gdy tylko coś powiesz, wydawanie z siebie pełnych boleści odgłosów, kiedy nie zwracasz uwagi - to właśnie cechy velcro doga. Poza tym wszystko, co usłyszy z twoich ust, NA PEWNO skierowane jest w jego stronę. "Jaka ładna pogoda!" bez wątpienia znaczy, że jesteś zachwycony jego osobą.

Zrób tu, człowieku, dobry portret

» Wychodzisz? Beze mnie? Zwykle pies rozróżnia, kiedy (a) wychodzę w celu załatwiania swoich spraw, a kiedy (b) szykuję się na spacer z nim. W przypadku a) prawie zawsze odprowadza mnie pod same drzwi (chyba, że wczesnym rankiem idę na uczelnię, wtedy tylko kręci się pod nogami), a na jego pysku maluje się zaskoczenie, że mogę robić cokolwiek bez niego. I to poza domem!

»  Ty > niezależność. Velcro dog ma możliwość swobodnego hasania po polanie? Fajnie! Przez parę sekund. Zaraz potem będzie orbitował dookoła ciebie, bo właściwie jesteś ciekawszy niż otoczenie. Jeśli zaczniesz rozmawiać przez telefon, twój wierny pies przez cały ten czas stać będzie obok, nie myśląc o tym, by znaleźć sobie jakieś zajęcie. Z innymi psami można się pobawić, ale to też będzie chwilowa rozrywka i czasami trzeba go specjalnie do tego zachęcać.

Ty skończ rozmowę, a ja postoję

» Wyrzuty sumienia. Mam z kolei ja. Zawsze, kiedy nie mogę wziąć gdzieś psa, a wiem, że byłaby to dla niego super wycieczka. Albo wtedy, kiedy długi spacer zostaje odwołany, bo nie ma na niego czasu. Albo gdy stanowczo proszę psa, by przestał wchodzić mi na głowę po powrocie do domu.

**

Jim jest bardzo velcro (zdarzyło mu się nawet zrezygnować ze spaceru z którymś z domowników, kiedy okazało się, że nie ma mnie obok), ale wiem, że można bardziej. Jak jest u Was? 

You Might Also Like

8 komentarze

  1. Moje kochane 'staruszki' - różnie to bywa. Chociaż Aza jest dość płochliwa ogólnie odkąd pogonił ją kiedyś tam pies sąsiadów. Mało pogonił... zaatakował i podgryzł. Mimo to jest pogodnym pieskiem i bardzo trzyma się nas blisko. :)
    Lily nawet jak leży to chociaż końcówką łapki musi mnie dotykać ,chociaż noskiem.
    Może to dlatego, że Lily z porównaniu do Azy jest z nami cały czas. i jest większym rzepem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mam pewne porównanie - Jim jest moim velcro dogiem, Bona nigdy takim typem psa nie była, a Jack, podobnie jak Aza, jest bardzo płochliwy i dużo bardziej niezależny.

      Usuń
  2. Szczerze się przyznam, że bałbym się mieć pod swoim dachem takiego psiaka, miałbym jeszcze większe wyrzuty sumienia, niż Ty, ponieważ czasami lubię mieć spokój i zamknąć się w pokoju samemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba już kwestia typu psa, jaki się preferuje - podobnie jak z "problemem" północniak vs owczarek ;)

      Usuń
  3. Z jednej strony perspektywa takiego psa, wydaje cię pociągająca. jednak z drugiej nie każdemu by się to podobało.

    Idealne zdjęcie psich stópek <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja często dostrzegam, że chociaż chciałam mieć 'psa-przylepę', to trochę więcej niezależności by mu nie zaszkodziło...

      Też je lubię :D

      Usuń
  4. Ojej jaki on jest piękny! Pies to prawdziwy przyjaciel człowieka :)

    OdpowiedzUsuń